How are you?

  • Jak się masz? -  pyta spotkany w windzie sąsiad, kelnerka w restauracji, kasjerka w sklepie, pan zamiatający ulice i zupełnie obca osoba spotkana w sklepie
  • Dziękuję, dobrze - odpowiadała Kura święcie przekonana, że tublycy są bardzo życzliwi i przejęci jej samopoczuciem

Pewnie myślałaby by tak nadal gdyby pewnego się nie rozchorowała i nie musiała odwiedzić apteki.



Gdy targana dreszczami trzymając w ręku pudełko z Aspiryną usłyszała standardowe:
  • Jak się masz? 

Opowiedziała obcej kobiecie, że boli ją głowa, gardło i wszystkie mięśnie. Miała nadzieję, że rozmówca poleci jej jakiś cudowny lek na przeziębienie albo chociaż pokiwa głową ze współczuciem użalajac się nad kurzym losem.
Niestety mocno się myliła... bo osoba, która chwilę wcześniej interesowała się jej samopoczuciem ciut się zmieszała i szybko zakończyła rozmowę. 

Mimo rosnącej gorączki Kura wiedziała, popełniła towarzyski nietakt.
  • Chyba byłam zbyt wylewna. Amerykanie to nie Azjaci i nie ma co liczyć, że ktoś wyleczy katar jakimiś tajemniczymi ziołami - zwierzyła się Przychówkowi
  • To nie o wylewność chodzi tylko o to, że wprawiłaś rozmówcę w zakłopotanie. Amerykanie nie są przyzwyczajeni do narzekania - odpowiedział Dzieciak  
  • Pytanie jak się masz pełni rolę naszego powitania i zupełnie nic nie znaczy. Każdy kto pyta jak się masz liczy, że podziękujesz za zainteresowanie i powiesz, że czujesz się znakomicie - dodał po chwili
  • Kraj wiecznej szczęśliwości. O samopoczuciu należy mówić dobrze, albo wcale - pomyślała Kura i łyknęła lecznicą aspirynkę 

Leczenie przeziębienia zajęło dwa dni, nauka lokalnych obyczajów ciut dłużej, ale na amerykańskie: 
  • Jak się masz? 
Kura zawsze udziela tej samej odpowiedzi.

Udostępnij:

KOMENTARZE

5 komentarze:

  1. Mam nadzieję, ze masz się znacznie lepiej ;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha Przychowek ma racje :) ALE kiedy mieszkalm tu tylko rok, a bylo to cwierc wieku temu, lezalam w szpitalu po operacji. Przyszedl lekarz I spytal "How are you" wiec ja "Good :) " I Godzine pozniej chialam przeciw bolowe I mi odmowiono bo pwiedzialm GOOD ! Wiec jakby co aptekarce czy lekarzowi chodzi naprawde co z Toba ;)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. tak jak u mnie na kopalni :P nie ma szans, mam hamerykę na śląsku...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania opisane przeziębnie minęło już dawno temu. Odgrzebałam je w pamięci na potrzeby bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ewa trzeba było powiedzieć, że czujesz, się tylko good a nie the best ;) wtedy by Ci podwójną porcję przeciwbólowych dali. ;)

    OdpowiedzUsuń