Jak Polak z Polakiem

  • Z czym mamy dziś pierożki - zapytała jakaś rodaczka w polskim sklepie
  • Z bifem, potejto i czikenem - odpowiedziała ekspedientka
  • A z maszrumem nie ma? - zapytała Kura tłumiąc śmiech
  • Z maszrumem już nie robią, są tylko z kapustą - tłumaczyła ekspedientka z powagą na twarzy


Kura za kapuściane pierogi podziękowała i udała się do stoiska z wędliną gdzie jakaś pani kupowała szynkę babuni na slajsy i kaszankę na pisy.
  • Chyba oszaleje - powiedziała do Żywiciela 
  • Ty oszalejesz? - dziwił się mąż
  • Przecież sama wyrzucasz śmieci do garbicza, uważasz by nie wjechać na corb, mówisz, że dzieci twoich koleżanek bawią się na bakjardzie, chcesz dom z użytkowym bejzmentem i zastanawiasz się jaki procent medycznych wydatków pokryje insiura - wyrecytował Żywiciel 
  • Dzieciak za to jeździ na autobusie, szuka informacji na internecie i czeka na snow dej -próbowała bronić się Kura
  • Prawdziwy polski chicagowki przy którym blednie nawet singlisz - oznajmił Żywiciel zajadając polski chleb z amerykańskim hamem.



Słownik chicagowsko-polski:
bif (ang. beef) - wołowina
potejto (ang. potatoes) - ziemniaki
cziken (ang. chicken) - kurczak
maszrum (ang. mushroom) - grzyb
slajsy (ang. slices) - plastereki
pisy (ang. pieces) - kawałki
garbicz (ang. garbage) - śmietnik
corb (ang. curb) - krawężnk
bakjard (ang. backyard) - podwórko
bejzment (ang. basement) - piwnica/suterena
insiura (ang. insurance) - ubezpieczenie
snow dej (ang. snow day) - dzień gdy z powodu dużych opadów śniegów zamykają szkoły
ham (ang. ham) - szynka

Udostępnij:

KOMENTARZE

4 komentarze:

  1. Azjo, pozwole sobie odpowiedziec wierszem,Był sobie Dziad i Baba, stara bajka się chwali
    On się Dzianem nazywał, na nią Mery wołali.

    Bardzo starzy oboje, na retajer już byli
    Filowali nie bardzo, bo lat wiele przeżyli.

    Mieli hauzik maleńki, peintowany co roku
    Porć na boku i stepsy do samego sajdłoku.

    Plejs na garbydż na jardzie, starą piczes co była
    Im rok rocznie piczesów parę buszli rodziła.

    Kara ich była stara, Dzian fiksował ją nieraz
    Zmieniał pajpy, tajery i dzionk służył do teraz.

    Za kornerem na stricie przy Frankowej garadzi
    Mieli parking na dzionki gdzie nikomu nie wadził.

    Z boku hauzu był garden na tomejty i kabydż
    Choć w markecie u Dziona Mery mogła je nabyć.

    Czasem ciery i plamsy, bananusy, orendże
    Wyjeżdżała by kupić na hajłeju na stendzie.

    Miała Mery dżob ciężki, pejda też niezbyt szczodra
    Klinowała ofisy za dwa baksy i kworda.

    Dzian był różnie: łaćmanem, helprem u karpentera
    Robił w majnach, na farmie, w szopie i u plombera.

    Ile razy Ajrysie zatruwali mu dolę,
    Przezywając go greenhorn, lub po polsku grinołem.

    Raz on z frendem takiego się fajtując dał hela
    Że go kapy na łykend aż zamknęli do dziela.

    Raz w rok w krysmus lub w ister się zjeżdżała rodzina
    Z Mejnów Stela z hazbendem, Dziejn i Łolter z Bruklina.

    Był Dzian z Mery bardzo tajerd i bizy Nim pakiety ze storu poznosili do frizy.

    A dżab to była wielka, boć tradycji wciąż wierni,
    Polskie hemy, sosydże i porkciopsy z bucierni.

    I najlepsze rostbefy i salami i stejki,
    Dwa dozeny donatsów, kieny w baksach i kejki.

    Butla Calvert, cygara, wszak drink musiał być z dymem
    Kidsom popkorn i soda wraz ze słodkim ajskrymem.

    Często, gęsto Dzian stary prawił w swoich wspominkach
    Jak za młodu do grilu dziampnął sobie na drinka.

    To tam gud tajm miał taki, że się trzymał za boki
    Gdy mu bojsy prawili fany story i dżołki.

    Albo jak to w dżulaju brał sandwiczów i stejków
    Aby basem z kompanii jechać na bicz do lejku.

    Tam po kilku hajbolach zwykle było w zwyczaju
    Śpiewać stare piosenki ze starego, het kraju.

    Raz ludziska zdziwieni łotsy meter szeptali
    Że u Dzianów na porciu coś się balbka nie pali.

    A to śmierć im do rumu przyszła tego poranka,
    On był polski, krajowy, ona Galicyjanka.

    Pierwszy raz slyszalm jakies 26 lat temu na spotkaniu Polonijnym w PA w wykonaniu pana Zaorskiego. Wyedy jako swieza emigrantka sie smialam, dzis skloniona Twoim postem wyszukalam go i zakrecila mi sie lezka w oku... Chov staram sie nie mieszac.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Boszszsz... Jak ja walcze z tym "pongliszem"... U mnie w domu zakaz absolutny... Jesli z mezem uzywamy to tylko w celu entertejment :P

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowne, uśmiałam się :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń