Wietrzne miasto
- Jakie miasto jest stolicą Illinois? - zapytał Przychówek patrząc wymownie w stronę dziadka
- Chicago - odpowiedział z dumą tata Kury
- O nie - jęknął dzieciak
- Każde dziecko wie, że stolica Indiany jest w Indianapolis, Arizony w Phoenix, a Illinois w Springfield - tłumaczył Przychówek
- Każde amerykańskie dziecko - tata Kury próbował ratować sytuację
- Skoro stolica jest w Springfield to czemu Chicago jest najbardziej znanym miastem Illinois? - zastanawiała się Kurza mama
- Bo żyje tu tak dużo Polaków - żartował Dzieciak
- Bo tu ciągle wieje. Wielu amerykanów mówi o Chicago windy city (pol. wietrzne miasto) - tłumaczyła Kura całkiem poważnie
- Tylko określenie wietrze miasto nie go końca związane było z pogodą. Jeden z moich amerykańskich kolegów tłumaczył mi, że w czasach gdy w Chicago szalała korupcja, a lokalni politycy nie gardzili łapówkami mówiono, że wieje koło nich tak silny wiatr, że zmusza ludzi do odwracania głów - tłumaczył Żywiciel
Do ponurej historii nikt się przyznać nie chce, więc zapomniano o korupcji, łapówkach i dużych wiatrach wiejących obok polityków. Dziś Chicago lansuje się na wietrzne miasto, a o nazwę obwinia jezioro Michigan, które podczas wichury wygląda jak wzburzone morze.
Wierzymy meteorologom, którzy twierdzą, że w Bostonie, Oklahomie, Nowym Yorku czy San Francisco wieje mocniej, ale prawdę mówiąc my większych wiatrów nie jeszcze nie widzieliśmy.
Hmm ale Was wywiało.... źle było w Azji ? ;-)
OdpowiedzUsuńAnia gdybyśmy zostali w Singapurze nigdy byśmy się nie przekonali jak wyglada życie "za wielką wodą";) Bardzo byliśmy tej Ameryki ciekawi i dlatego mimo sympatii do Azji i przyjaźni, które mocno nas tam zakotwiczyły zapakowialiśmy walizki i polecieliśmy do miasta gdzie wieje i ducha.
OdpowiedzUsuńHi hi! Skoczcie na Azory - kto tam nie był nie wie co to wichura :D. Gdzy byłam w Chicago było spokojniutko :)
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się że wrociłaś wreszcie do pisania, Kuro.
Pozdrawiam serdecznie :)
Puszkowa ja bardzo lubię pisać. Tylko bałam się, że nasze życie jest tu tak nudne, że nikt nie będzie chciał tego czytać ;). Póki co odnajdują się starzy czytelnicy Azji i przybywają nowi( głównie Polacy z okolic Chicago). Po cichu liczę, że kiedyś będą chcieli opowiedzieć o sobie, bo od dawna marzy mi się cykl pisany przez czytelników.
OdpowiedzUsuńTo pisz, kochana, pisz :D To co dla Ciebie nudne i codzienne dla innych może być zupełna egzotyką. Wiesz, nie każdy ma wizę :D.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Puszkowa turystyczną to każdemu teraz dają. Moi rodzice załatwili formalności w godzinę, ale będę pisać. Na pochwały i generalnie kontakt z czytelnikami jestem bardzo łasa. Po rzeczytaniu komentarzy lepiej mi się pisze:)
OdpowiedzUsuńPuszkowa turystyczną to każdemu teraz dają. Moi rodzice załatwili formalności w godzinę, ale będę pisać. Na pochwały i generalnie kontakt z czytelnikami jestem bardzo łasa. Po przeczytaniu komentarzy lepiej mi się pisze:)
OdpowiedzUsuńMoja rozmowa w sprawie wizy trwała jakieś 7 minut, bylo miło, sympatycznie i z uśmiechem. Ale chyba jednak nie każdemu tę wizę dają, ojnie :D Zawiedzeni tez odchodzili od okienka. Ale nawet ja widziałam że do roboty jadą :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następne, " nudne" opowieści :D
Puszkowa własnie sobie przypomniałam jak to z naszymi wizami było ;) i już wiem, że popełnię wpis na ten temat. Specjalnie dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :D Czekam z niecierpliwością :D
Usuń